AKTUALNOŚCI


Bunt jest w powietrzu

W czwartek 3 sierpnia we Wrocławiu rusza kolejna edycja festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty. Uczta dla kinomanów, niezaprzeczalnie najpopularniejszy festiwal filmowy w Polsce. Jak co roku kino Nowe Horyzonty przeżyje najazd pasjonatów kina, a dyskusje nad prezentowanymi na festiwalu filmami trwać będą do później nocy. Festiwal przechodzi delikatną zmianę, wieloletnią dyrektorkę artystyczną Joannę Łapińską zastąpił Marcin Pieńkowski [przez wiele lat rzecznik prasowy festiwalu]. W ekipie pojawiły się też nowe twarze. Jedną z nich jest Małgorzata Sadowska, znana dziennikarka filmowa, związana wcześniej z „Przekrojem”, „Wprost” i „Newsweekiem”, autorka bloga filmowego „Widzi mi się”. Sadowska jest autorką nowej festiwalowej sekcji Kino Protestu.

“Więzień/ Terrorysta” reż. Masao Adachi/ T-Mobile Nowe Horyzonty 2017

Tomasz Kolankiewicz: Jesteś znaną dziennikarką filmową, laureatką nagrody PISF w kategorii krytyka filmowa w 2015 roku, jak to się stało, że zostałaś kuratorką filmową na Nowych Horyzontach? 

Małgorzata Sadowska: 10 miesięcy temu przyszłam z pomysłem sekcji Kino Protestu do Marcina Pieńkowskiego. Powiedziałam mu, że myślę o takim przeglądzie, zaczęliśmy rozmawiać, jakiś czas później dostałam propozycję dołączenia do zespołu programującego T-Mobile Nowe Horyzonty. Miałam dylemat czy porzucać pisanie czy nie, ale na szczęście, póki co jakoś udaje mi się te dwie aktywności połączyć. To była w pewnym sensie propozycja nie do odrzucenia. Oczywiście pod względem rozwoju zawodowego, ale także z punktu widzenia zmieniającej się sceny medialnej. Media papierowe są wypierane przez internet, model dziennikarstwa, który zawsze był mi bliski powoli odchodzi.  To był idealny moment żeby poszerzyć działalność.

Na tegorocznych Nowych Horyzontach obok tego, do czego festiwal nas przyzwyczaił: prezentacji kina artystycznego z całego świata oraz wspaniałych retrospektyw wielkich mistrzów moją uwagę przykuła właśnie kuratorowana przez ciebie nowa sekcja: Kino Protestu. Temat wydaje się niesłychanie aktualny, niemal skrojony specjalnie pod dzisiejszą rzeczywistość. Planując tę sekcję trafiliście w punkt.

Kino Protestu jest ideą, która przenika też wiele innych sekcji na tegorocznym festiwalu. Na przykład sekcja Good Girls Gone Bad  to sekcja feministyczna, w której pokazujemy filmy o kobietach, które też protestują, oczywiście przeciwko patriarchatowi. To opowieści o niegrzecznych dziewczynkach, które doskonale wpisują się w ducha protestu, który jest obecny w tym roku na Horyzontach. Z kolei do plenerowych, wieczornych pokazów na rynku Roman Gutek wybrał dwa filmy: „Człowieka z żelaza” Wajdy i film „Robotnicy ‘80” Andrzeja Chodakowskiego i Andrzeja Zajączkowskiego ‑ to także filmy, które w tym duchu. Również w innych sekcjach festiwalowych ten wątek powraca. To oczywiście nie przypadek, taka jest atmosfera na świecie.

“Pokonać noc” reż. Sylvain L’Espérance/  T-Mobile Nowe Horyzonty 2017

Czyli świadoma kuratorska strategia przybliżania publiczności tego jak kino reagowało na różne napięcia i protesty społeczne na całym świecie? Niejako ilustracja do tego jak te procesy przebiegały w innych krajach, dopowiedzenie tego, co widzimy teraz na polskich ulicach?

We mnie to się wzięło z wieloletniego pobytu w Sarajewie w środowisku film.factory [to autorski program filmowych studiów doktoranckich, nastawiony na kształcenie twórców eksperymentalnych, poszerzanie języka filmowego, program stworzył węgierski reżyser Béla Tarr ‑ red.]. Wszystko odbywało się tam w atmosferze sprzeciwu i kontestacji. Tę atmosferę tworzyli zarówno studenci jak i mistrzowie kina, którzy brali udział w programie. To była kontestacja rynku filmowego, komercjalizacji, polityki dużych festiwali, ale przede wszystkim schematów funkcjonujących w kinie, obezwładniającemu sentymentalizmowi, który podtrzymuje apatię. Gościliśmy tam wielu wybitnych twórców: Petera Costę, Apichatponga Weerasethakula, Agnieszkę Holland, Tildę Swinton, Gusa Van Santa, Carlosa Reygadasa  ‑ oni wszyscy mieli w sobie ten gen protestu. Dobór gości nie był przypadkowy, Béla Tarr tak właśnie ich wybierał: to autorzy kina, którzy cały czas pracują na medium, próbują je zrewoltować, szukają nowych form wyrazu. Przez trzy lata obserwowałam starania o to, żeby duch protestu w walce o język filmowy nie zginął, żeby ten język był cały czas żywy. Starano się ciągle poszukiwać nowych środków wyrazu adekwatnych do opisania ducha naszych czasów. Interesuje się tym, co dzieje się na świecie i nie trudno dziś zauważyć, że sprzeciw i protest jest wokół nas, że fala narasta. Mamy kumulację wielkich, masowych protestów na skalę nie widzianą od dawna: od Wenezueli, przez wielki protest kobiet przeciwko Trumpowi w Waszyngtonie, protesty w Brazylii, Argentynie, protesty studentów w RPA, gigantyczny protesty w Indiach, które zmobilizowały miliony robotników, no i oczywiście w Polsce. Coś wisi w powietrzu. Zamiast diagnozować i szukać odpowiedzi sekcją Kino Protestu chciałam zadać pytanie: na ile kino jest w stanie być narzędziem oporu? Zależało mi na tym, by pokazać zarówno przykłady filmów, które rejestrują protesty w realistyczny, najbardziej bezpośredni sposób, jak i takie, które prezentują protest jako osobiste, prywatne doświadczenie. Dlatego w programie znalazł się film „Więzień/Terrorysta” Masao Adachiego, reżysera który dokonał bardzo radykalnego wyboru: porzucił kino na ponad trzydzieści lat i wyjechał do Bejrutu gdzie w ramach skrajnych organizacji działał w sprawie rewolucji palestyńskiej. Dopiero po powrocie do Japonii i odsiedzeniu wyroku więzienia wrócił do kina i zrobił film będący także refleksją na temat jego własnego życia. Chciałam też pokazać, że protest może być rodzajem działalności w obrębie medium ‑ że można protestować poprzez język filmowy, że każdy ruch kamery może być w tym kontekście znaczący. Tak jest na przykład w trwającym aż 285 minut „Pokonać noc” Sylvaina L’Espérance’a. Dokumencie o kryzysie ekonomicznym w Atenach. Reżyser pozwala sobie na to, żeby nakręcić tak długi film nie licząc się z realiami dystrybucji, z wymogami festiwali czy telewizji, to odmowa kooperacji z rynkiem filmowym. To także forma oporu. Film jest bardzo eleganckim esejem, w moim odczuciu najbardziej radykalną formą protestu jest poezja ‑ także w kinie.

“Nadal kryję się z paleniem” reż. Rayhana/ T-Mobile Nowe Horyzonty 2017

Tym, co od razu zwraca uwagę przy przeglądaniu programu sekcji jest twoja, polegająca na dużej różnorodności strategia doboru tytułów. Widać, że dobrałaś i filmy fabularne i dokumenty, i filmy nowe i te z lat 60., kiedy duch protestu w kinie był niesłychanie silny, filmy europejskie, ale też japońskie czy brazylijskie. Zastanawiam się jak wypracowałaś metodę doboru? Podejrzewam, że to raczej było rezygnowanie z kolejnych filmów niż  kompletowanie tytułów?

Na początku Kino Protestu widziałam jako sekcje historyczną: rodzaj retrospektywy. Jednak im więcej oglądałam filmów tym więcej widziałam ciekawych nowych filmów na ten temat. Miałam spory dylemat przy rezygnowaniu z kolejnych wyselekcjonowanych pozycji: są kwestie dotyczące rozmaitych rewolt, nie tylko politycznych, ale też obyczajowych, ruch wyzwolenia Afroamerykanów, emancypacji kobiet: wszystkie te fale protestu mają swoją opowieść filmową. Jest tego bardzo dużo: chcąc zachować spójność sekcji musiałam dokonać pewnego samoograniczenia. Zależało mi na tym, żeby pokazać  pewien rodzaj więzi między twórcami z bardzo różnych krajów, tworzących w różnych okresach, przedstawicieli różnych kręgów kulturowych. Brazylijski mistrz Cinema Novo Glauber Rocha obok włoskiego neorealizmu był pod dużym wrażeniem Francuskiej Nowej fali, z kolei twórcy Nouvelle Vague podziwiali Dżigę Wiertowa, Wiertowem fascynowali się też studenci nowopowstałej berlińskiej szkoły filmowej DFFB… Pewne tropy nieustająco krążyły między tymi twórcami. Zależało mi także na pokazaniu protestu polegającego na odrzuceniu modelu twórcy i autora, dlatego bardzo zależało mi na filmie „Daleko od Wietnamu”. To przykład kolektywnego myślenia o kinie: grupa autorów, wśród nich Joris Ivens, William Klein, Agnes Varda, Claude Lelouch, Jean-Luc Godard, Alain Resnais abdykuje ze swoich przywilejów autorskich i pozwala Chrisowi Markerowi zmontować i udźwiękowić nakręcony przez siebie materiał. Przykładów takiego działania w sekcji Kino Protestu jest więcej.

W sekcji znalazło się wiele filmów nakręconych przez reżyserki filmowe. To z pewnością świadomy zabieg: w światowym kinie nadal dominują mężczyźni, chciałaś pokazać inną perspektywę kobiet? Czy energia feministyczna, u swoich podstaw mocno rewolucyjna, miała tutaj znaczenie?

Zdecydowanie tak. Na przykład film Rayhany „Nadal kryję się z paleniem” jest doskonałym przykładem bardzo zdecydowanego feministycznego manifestu, to radykalny głos przeciwko fundamentalizmowi islamskiemu. Rzecz dzieje się w całości w łaźni kobiecej, wszystkie tabu radykalnego islamu są tam złamane: widzimy nagie kobiece ciało, menstruację, ciążę, orgazm: rzeczy, które dla radykałów, nie tylko zresztą islamskich, są niedopuszczalne, kobieta może być naga wyłącznie w obecności mężczyzny. Film dzieje się w latach 90. w Algierii. Żeby powstał reżyserka musiała wyemigrować, wyjechała do Francji ‑ film nakręcono w Salonikach. W sekcji znalazł się także film „Uczucie silniejsze niż miłość” Mary Jirmanus Saby, która opowiada o zaprzepaszczonej, prześnionej rewolucji z początku lat 70. w Libanie. Podczas strajków rolników uprawiających tytoń, jedną z pierwszych ofiar była młoda kobieta, która dla autorki wyrasta do rangi symbolu. To także film mówiący o potencjale kobiecej emancypacji. Saba przywraca pamięć o tamtych nieudanych próbach rewolucji.

“Opera o Polsce” reż. Piotr Stasik/ T-Mobile Nowe Horyzonty 2017

Umieściłaś w sekcji także dwa polskie filmy: „Opera o Polsce” Piotra Stasika i „Turyści” Mateusza Romaszkana i Marty Wójtowicz-Wcisło. Pierwszy z nich to swoista hybryda, Stasik od jakiegoś czasu tworzy na pograniczu gatunków, porusza się między znanymi podziałami na fabułę, dokument, impresję filmową, drugi z nich to film found footage. Czy protest w polskim kinie istnieje wyłącznie w obrębie sprzeciwu przeciw skostniałym formom? Czy widzisz w polskim kinie duży potencjał kina protestu także w elemencie znaczonym?

Przygotowując sekcję długo nad tym myślałam, i przyznam że chyba nie. Być może jest na to zbyt wcześnie, na razie rewolucyjna jest forma. Przywołany przez ciebie Stasik to faktycznie hybryda gatunkowa, jako taka przykład bezkompromisowej formy, ważny jest też metraż: film trwa 43 minuty, czyli odbiega od przyjętych formatów. Jest na pierwszy rzut oka ani do kina ani na festiwale ani do telewizji, trzeba mieć odwagę żeby pozwolić sobie na coś takiego, wiedząc, że film może się potem nie sprzedać. „Operę o Polsce” zestawiłam z filmem „Turyści” ‑ to film w całości zmontowany z amatorskich materiałów kręconych przez polskich turystów rejestrujących swoje wycieczki. Te materiały były kręcone w różnych krajach, ale w filmie układają się w relację z jednego wyjazdu: od przyjazdu do hotelu do powrotu do kraju. To fascynująca podróż do conradowskiego jądra ciemności, film który dotyka gdzieś rzeczywistość w bardzo autentyczny sposób. Rzeczywistości, która nie jest folderowa. Film pokazuje autentyczny szok, którego doznają turyści podczas zderzenia z obcym. To film o niemożliwości przekroczenia podziału na turystę i tubylca, wszyscy są wtłoczeni w swoje schematy. To bardzo ciekawy autoportret polskiej klasy średniej, klasy obwinianej dziś o apatię, bierność, ksenofobię. „Turyści” to swoiste selfie polskiej klasy średniej z zagranicznej wycieczki. Z kolei Stasik opowiada o mrocznej stronie polskiej rzeczywistości: o wiecznym Wschodzie, utytłanym w błocie i skapanym we mgle, te dwa filmy o niemożności dokonania przekroczenia, wyświetlane będą w jednym bloku: mają prowadzić ze sobą dialog.

Rozmawiał Tomasz Kolankiewicz

W Konkursie Międzynarodowym Nowe Horyzonty pokazanych zostanie premierowo 12 filmów, które wyróżniają się poszukiwaniem nowych form wyrazu, bezkompromisowością oraz odwagą w mówieniu o ważnych tematach. Wśród nich „Serce miłości Łukasza Rondudy, portret jednej z najbardziej oryginalnych par polskiej sceny artystycznej Wojtka Bąkowskiego i Zuzy Bartoszek oraz nagrodzona w Karlowych Warach transgresyjna podróż przez traumę i żałobę „Ptaki śpiewają w Kigali Joanny Kos-KrauzeKrzysztofa Krauze. Premierę w festiwalowej sekcji Odkrycia będą miały „Dzikie róże” Anny Jadowskiej.

Dzikie róże,  reż. Anna Jadowska
sobota 05/08 godz. 19.15 Kino NH 9
niedziela 06/08 godz. 13.15 Kino NH 9

 

Serce miłości, reż. Łukasz Ronduda
wtorek 08/08 godz. 13.15 Kino NH 9
środa 09/08 godz. 16.15 Kino NH 9

 

Ptaki śpiewają w Kigali
reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze
wtorek 08/08 godz. 16.15 Kino NH 9
środa 09/08 godz. 19.15 Kino NH 9

cały program festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty znajdziesz tu