AKTUALNOŚCI


Mała Zagłada nagrodzona na New York Festivals

O świcie, 1 czerwca 1943 roku, ze wzgórz wokół wsi Sochy na Zamojszczyźnie zeszli Niemcy. Strzelali z karabinów maszynowych do uciekających ludzi, a w ich domy zapalającymi kulami. Gdy już znaleźli się na dole, dobijali mieszkańców i podpalali to, co zostało. Potem nadleciało dziewięć samolotów, które dokończyły dzieła. Teresa Ferenc miała wtedy 9 lat. Ona i jej młodsze rodzeństwo patrzyli na śmierć matki i ojca, na pożar wsi. 75 lat po tych wydarzeniach, matka, córka i wnuczka przekazują widzom tragiczną historię.
Nagrania dokumentalne mieszają się w filmie „Mała zagłada” z animacją tworząc pejzaż świata wewnętrznego. Film porusza temat pamięci i okrucieństwa zadawanego nie tylko ludziom, ale i zwierzętom. Czy akceptując makabrę wojny, w spokojniejszych czasach powstrzymamy się od zadawania cierpienia zwierzętom, szczególnie, kiedy dzieje się to w ukryciu w rzeźniach?
– Teraźniejszość ma swoje korzenie w przeszłości, przeszłość wciąż trwa tu i teraz. Przeszłość naszych rodziców i dziadków wpływa na nas, historia istnieje nie tylko jako zamknięta zapisana księga, ale też jako uśpiony potencjał: to co było może się powtórzyć, wystarczy rozniecić wśród ludzi strach i nienawiść – mówi Natalia Koryncka-Gruz. – W filmie opowiadam historię dzieci zmasakrowanych przez wojnę, przez historie, na którą nie miały wpływu ani nie umiały jej zrozumieć. Bo czy można zrozumieć okrucieństwo, to zło, które nieoczekiwanie pojawia się w życiu pojedynczego człowieka? Albo okrucieństwo człowieka wobec zwierzęcia? Żyjemy w niebezpiecznym czasie i te pytania powinny nam towarzyszyć. To zło może się nagle obudzić w nieznanej formie. Dlatego uważam, że moim obowiązkiem jako reżysera jest zmuszenie widza do wyjścia ze strefy komfortu i przyjrzenia się sobie i rzeczywistości, która nas otacza.