CZŁONKOWIE


fot. Marcin Łobaczewski

Reżyserka filmowa i teatralna, z sukcesem realizuje także słuchowiska radiowe. Za jedno z nich – „Podróż na księżyc” (2014) – uhonorowana Grand Prix na Festiwalu „Dwa Teatry” w Sopocie. Za debiutancką komedię „Być jak Kazimierz Deyna” (2012) otrzymała w Koszalinie główną nagrodę „Wielki Jantar” za „rozum, ciepło i ironię w opowieści o Polsce”.

 

filmpolski.pl

 

imdb.com


kontakt


Anna Wieczur-Bluszcz

Film z najsłynniejszym polskim piłkarzem w historii w tytule zrealizowany przez kobietę? Czemu nie, bo obsypany nagrodami „Być jak Kazimierz Deyna” dla Anny Wieczur-Bluszcz w niewielkim stopniu jest o futbolu, a znacznie bardziej o dojrzewaniu w czasach PRL. „Jest jak spojrzenie w album z rodzinnymi fotografiami” – mówi reżyserka

Nie lubi precyzować, czy w większym stopniu czuje się reżyserem filmowym, teatralnym czy radiowym. W każdej z tej dziedzin ma już swoje dokonania, z każdą wiąże plany na przyszłość. – Mam to szczęście, że mogę opowiadać historie – mówi mi Anna Wieczur-Bluszcz. – Poznaję jakąś historię i mogę wybrać najbardziej odpowiednie dla niej narzędzie. Ta opowieść właściwa jest dla sceny, inna dla radia, a tę koniecznie trzeba zrobić poprzez film. To wielki przywilej, że mogę wybierać te narzędzia.

Pochodzi z Wałbrzycha, który i później, a przede wszystkim w latach jej dzieciństwa w niczym nie przypominał raju na ziemi. Czuje się jednak nim naznaczona. – Z jednej strony uciekałam we wszystkie artystyczne aktywności. Tańczyłam i śpiewałam w zespole pieśni i tańca, uczyłam się gry na instrumentach. Mój dom był wypełniony muzyką klasyczną, co nawet wówczas – przecież nie bardzo jeszcze czegokolwiek świadoma – podobnie jak wszystkie zajęcia pozalekcyjne zajęcia, traktowałam jako ucieczkę w świat piękna, bo tak mało było go wokół. A z drugiej strony moim podwórkiem był zamek Książ, tuż obok było uzdrowiskowe Szczawno Zdrój. Mieliśmy jako dzieci i nastolatki swoje tajemnicze miejsca i one również na swój sposób były piękne. Zresztą Wałbrzych zawsze miał w sobie coś, jest niepowtarzalny. Nie bez przyczyny stał się miejscem akcji tak wielu polskich filmów.

Pracuje w filmie, w teatrze, w radio. W każdej tych dziedzin ma dokonania, z każdą wiąże plany

Brała pod uwagę studia dyrygenckie, w końcu – trochę przez przypadek – zdecydowała się na wrocławską PWST, widząc studia tam jako szansę na najbardziej wszechstronny rozwój. Poszła na aktorstwo, ale dość nietypowo – na wydział lalkarski. Tam zobaczyła szansę na nieograniczone ćwiczenie wyobraźni, co już wtedy wydawało jej się najważniejsze. Że się nie pomyliła, zrozumiała podczas spotkań z profesor Anną Proszkowską. Jej zajęcia nosiły tytuł „Plan lalkowy”, ale wykraczały daleko poza to hasło. Uruchamiały wyobraźnię na pracę z aktorem, różnorodność form, a nawet wykorzystanie światła w teatrze. Anna Wieczur-Bluszcz przyznaje, że właśnie u profesor Proszkowskiej odebrała prawdziwą szkołę zawodu i wyobraźni. Bez tego spotkania nie byłaby dziś tym, kim jest.

W Szkole poznała Przemysława Bluszcza, który studiował na tym samym wydziale. Związali się ze sobą. Dziś od lat są małżeństwem, które jak najchętniej ze sobą pracuje. Przemek grał w „Być jak Kazimierz Deyna” i razem z żoną walczył jak lew o doprowadzenie do realizacji tego projektu. Bierze też udział w słuchowiskach reżyserowanych przez nią, w „Hamlecie” Szekspira grał na przykład Klaudiusza. – Ania jest jak grany przez Harveya Keitela Czyściciel z „Pulp Fiction” Tarantino – śmieje się Przemek. – Wystarczy jej chwila i wszystko poustawia, wszystko pozamiatane. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.

Razem pojechali do Legnicy, gdzie Jacek Głomb wraz z kilkoma przyjaciółmi przekształcał Centrum Sztuki w Teatr im. Heleny Modrzejewskiej, który już za chwilę miał się stać jednym z najważniejszych miejsc na teatralnej mapie kraju. To tutaj miały miejsce prapremiery ważnych dramatów współczesnych (m.in. Pawła Kamzy i Przemysława Wojcieszka), tu swój początek miał nurt wychodzenia ze spektaklami poza teatralne przestrzenie. W Legnicy spotkali się m.in. Janusz Chabior, Marek Sitarski, Marzena Kipiel-Sztuka, Paweł Wolak, na niektóre spektakle wpadał Tomasz Kot. – Byliśmy zaangażowani w teatr 24 godziny na dobę. Tworzyliśmy zakon – mówią zgodnie Bluszczowie.

Przyszła autorka „Być jak Kazimierz Deyna” grała w przedstawieniach, ale już wówczas czuła, że bardziej pociąga ją reżyserowanie, bo chciałaby wziąć odpowiedzialność za całość. – Siedziałam kiedyś na próbie „Jak wam się podoba”, które przygotowywał Robert Czechowski – wspomina. – W pewnym momencie Robert zapytał mnie o zdanie na temat sceny. Zaczęłam odpowiadać i przyłapałam się na tym, że czuję, iż to jest właśnie to.

W Legnicy wyreżyserowała kilka spektakli (m.in. „Porucznika z Inishmoore” McDonagha oraz „Mizantropa” Moliera). Wciąż była z Modrzejewską związana, ale już wiedziała, że tak jak kiedyś chce grać na wielu instrumentach. Stąd zwrot w stronę filmu. – Potrzebowałam zmiany języka i stąd pomysł na Szkołę Wajdy – opowiada. – Z początku myślałam o kursie operatorskim, bo chciałam zyskać świadomość kamery. Nie znalazłem takiego, więc zdecydowałam się na rok reżyserii.

W Szkole największym autorytetem i wsparciem okazał się Wojciech Marczewski. To on wprowadził Wieczur-Bluszcz w ten świat. Zrozumiała, że film to całkiem inny żywioł, wymaga zatem innej pracy z aktorem i tekstem, odmiennego myślenia o opowiadanej historii.

Z Radosławem Paczochą, autorem sztuki „Być jak Kazimierz Deyna”, spotkała się  w warszawskim Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka, gdzie reżyserowała czytanie innego jego tekstu „Zapach czekolady”. Pokazał jej swą „komedię piłkarską” z pytaniem, czy nie byłaby zainteresowana. Była, ale od razu wiedziała, że nie zrobi tego w teatrze. Z początku pomyślała o filmie telewizyjnym, ale podczas spotkania z producentem Pawłem Rakowskim wspólnie doszli do wniosku, że „Być jak Kazimierz Deyna” to materiał dla kina. Producent uznał, że sztuka nie jest jeszcze zaczynem scenariusza i całość trzeba nieco inaczej napisać. Zrobiła to przyszła reżyserka filmu.

Bohater debiutanckiej komedii Anny Wieczur-Bluszcz rodzi się w dniu, gdy Kazimierz Deyna strzela swego słynnego rogala – gola z rzutu rożnego – w meczu z Portugalią. Ojciec (Przemysław Bluszcz) uważa to za znak – Kazik zostanie piłkarzem jak jego wielki imiennik (imię też oczywiście dostał na cześć Deyny). Nie wszystko idzie jednak zgodnie planem taty. Chłopak dorasta i zaczyna rozumieć, że musi znaleźć w życiu własną drogę.

Projekt nowego filmu „Wszystkie zwierzęta, które są z Tobą” jest w fazie gromadzenia funduszy. To rzecz o trzech rodzinach w Polsce, Serbii i Norwegii

Na planie udało się zgromadzić świetną ekipę aktorską. Matkę bohatera zagrała Gabriela Muskała, ojca wspomniany Przemek Bluszcz, dziadka – Jerzy Trela. Jako Kazik debiutował obiecujący Marcin Korcz. Film zdobył naręcze nagród, m.in. Wielkiego Jantara w Koszalinie oraz Złotego Granata na festiwalu komedii w Lubomierzu. – To film inicjacyjny, w którym szczególnie ciekawe było dla mnie wejście w świat męskiego bohatera – mówi Anna Wieczur-Bluszcz – Jeszcze ważniejsza była dla mnie możliwość powrotu do własnego dzieciństwa, jego smaków i barw. Mogłam dzięki niemu na nowo zagłębić się w swoją pamięć. Realizacja „Być jak Kazimierz Deyna” była podróżą do przeszłości.

Anna Wieczur-Bluszcz ćwiczy wyobraźnię i opowiada o nietuzinkowych ludziach. W ostatnich latach mocno zanurzyła się w teatr radiowy. Za słuchowisko „Podróż na księżyc” o spotkaniu Mélièsa i Lumiere’a dostała Grand Prix sopockiego festiwalu Dwa Teatry. Ma też na koncie główną nagrodę za słuchowisko dla dzieci otrzymaną na tej imprezie za zrealizowane z aktorami gdańskiego Teatru Miniatura „Tam, gdzie mieszka cisza”. Radio pozwoliło jej również zmierzyć się z „Hamletem” Szekspira, co uważa za jedno ze swych najważniejszych doświadczeń.

Wciąż szuka. Dowodem na to telewizyjny spektakl „Krzywy domek” z tekstem Anny Wakulik, zrealizowany w ramach projektu Teatroteka WFDiF w jednym 73-minutowym ujęciu. I czuje, że przychodzi pora na kolejny film.  Projekt „Wszystkie zwierzęta, które są z Tobą” jest w fazie gromadzenia funduszy. W zamyśle autorki ma to być opowieść o relacjach rodzinnych, tych najbardziej pierwotnych. – Ten tytuł autorka opowiadań, na motywach których napisałam scenariusz, Boba Bllagojevic, zaczerpnęła z biblijnej księgi Genesis – tłumaczy Anna Wieczur-Bluszcz. – Opowiem o trzech rodzinach w trzech różnych krajach i trzech kulturach: Polsce, Serbii i Norwegii. Zapytam wprost o to, co buduje każdego człowieka.

— Jacek Wakar
Filmografia

2016 Krzywy domek (spektakl telewizyjny)

2012 Być jak Kazimierz Deyna (film fabularny)

1999 Na dobre i na złe (serial fabularny)

Nagrody

2012 Być jak Kazimierz Deyna

Koszaliński Festiwal Debiutów Filmowych „Młodzi i Film” − Grand Prix „Wielki Jantar”

Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych − Złoty Granat

Festiwal Filmów Optymistycznych „Multimedia Happy End” − Nagroda dla najlepszego profesjonalnego filmu fabularnego

Ińskie Lato Filmowe − „Złota Rybka”