AKTUALNOŚCI


Kos to jest sztos

„Kos” Pawła Maślony, jeden z najbardziej oczekiwanych filmów sezonu od tygodnia gości na polskich ekranach i zbiera same fantastyczne recenzje. „W filmie zachwyca to, co kochają fani Tarantino: hiperrealizm, igraszki z kiczem i groteską, czarny humor, mnogość równolegle prowadzonych wątków, krew sikająca tu i tam oraz trup ścielący się tak gęsto, że chwilami trudno się połapać, kto już skonał, a kto przeżył i będzie zabijał dalej.” – pisze Agnieszka Graff dla oko.press

Podręczniki szkolne blakną przy „Kosie” – młode pokolenie wychowane na tym filmie będzie inaczej postrzegać dzieje Polski. Jesteśmy świadkami głębokiej zmiany w postrzeganiu naszej historii. Wydobywamy ją spod sielsko-pastelowych klisz – pisze Agnieszka Graff –„Kosa” zapowiadano jako „kościuszkowski western”, „połączenie PotopuDjango”, „Tarantino po polsku” i nie są to porównania na wyrost. 

Kos, reż. Paweł Maślona

Paweł Maślona czerpie z Quentina Tarantino garściami, a widz ma z tego wyśmienitą zabawę. W każdym razie ja miałam. „Kos” świetnie się broni się jako film przygodowy – na zmianę wbija w fotel, bawi do łez, zachwyca brawurą, a wszystko dzieje się tak szybko, że trudno nadążyć. Można śmiało zabrać do kina nastolatka (mój wyszedł z kina zadowolony).

W filmie zachwyca to, co kochają fani Tarantino: hiperrealizm, igraszki z kiczem i groteską, czarny humor, mnogość równolegle prowadzonych wątków, krew sikająca tu i tam oraz trup ścielący się tak gęsto, że chwilami trudno się połapać, kto już skonał, a kto przeżył i będzie zabijał dalej.

Jednak na zabawie konwencjami sprawa się nie kończy. Maślona używa Tarantino do celów, które wykraczają poza rozrywkę. „Kos” w dużej mierze powtarza strukturę fabularną „Django” (2012) – filmu Tarantino, który stanowi niepokojące rozliczenie z spuścizną niewolnictwa (za co zresztą był ostro atakowany, między innymi przez Spike’a Lee)” – zauważa w swoim tekście Graff.

Kos, reż. Paweł Maślona

„Maślona, dzięki finezji w operowaniu gatunkowymi znakami i poczuciu humoru, w które nie trzeba wierzyć na słowo, potrafi uchwycić paradoksalną naturę kościuszkowskiego mitu” – zaczyna swoją recenzję Michał Walkiewicz z filmweb.pl

Z kolei Adriana Prodeus w „Vogue” pisze: „Kos na festiwalu w Gdyni dostał Złote Lwy. I zasłużył na nagrodę jak mało który film”.

Przemysław Bollin z Onetu uważa, że „Potrzebowaliśmy tego filmu. Właśnie teraz”.

„To nie jest film o bohaterstwie. Ani o uwielbieniu ojczyzny. Ni w ząb o poświęceniu. To antypotop. Kameralne kino o przyczynach rozebrania Polski do rosołu na oczach świata” – dodanej Bollin.

Kos, reż. Paweł Maślona

Marta Kowalska w tekście zamieszczonym w „Zwierciadle” zachwala: „Paweł Maślona, reżyser „Ataku paniki” i „Demona”, nie jest najgrzeczniejszym chłopcem polskiego kina. To ten, który nie boi się odpalać dynamitu w opowiadanych historiach, fabule, relacjach między bohaterami. Z odpalonym lontem tym razem bierze się za historię Polski. I to za nie byle jaki wątek, bo za od lat patetycznie portretowaną w podręcznikach szkolnych i pamięci zbiorowej pomnikową postać Tadeusza Kościuszki. Film „Kos” to jednak nie powtórka przed maturą, a raczej historyczny western, gatunkowe salto skropione tarantinowską krwią i humorem, dalekie od szkolnego bryka. Choć, szczerze powiedziawszy, tak intrygująco ubarwiona historia jeszcze skuteczniej sprzeda widzowi historyczny temat niż wielokrotnie nadużywany faktograficzny patos”.

Piotr Guszkowski z „Gazety Wyborczej” również nie kryje zachwytu „Nie wiem, kogo pochwalić najpierw – reżysera Pawła Maślonę czy imponującą obsadę, jaką zgromadził na planie. Więc w takim razie może zacznę od scenarzysty. Bo jest to, proszę państwa, naprawdę błyskotliwie napisane. Michał A. Zieliński znalazł sposób, by o Kościuszce, reprezentowanych przez niego wartościach i wolnościowych ambicjach opowiedzieć bez porywania się na inscenizację bitwy pod Racławicami, co bez odpowiedniego budżetu nie ma większego sensu. Lepiej zainwestować w dopieszczenie szczegółów. Zmorą polskich produkcji kostiumowych bywa nieskazitelność. U Maślony ubrania są odpowiednio brudne i znoszone, zęby poniszczone, wiele o postaci może nam powiedzieć stan jej skóry. Ale, co ważniejsze, to film śmiały i nieuładzony”.

Kos, reż. Paweł Maślona

Przypomnijmy, nagrodzony Złotymi Lwami FPFF w Gdyni „Kos” w reżyserii Pawła Maślony rozgrywa się wiosną 1794 roku. Do Polski wraca generał Tadeusz „Kos” Kościuszko (Jacek Braciak). Towarzyszy mu czarnoskóry przyjaciel, były niewolnik Domingo (Jason Mitchell). Kiedy w pierwszej scenie wstawiają się za maltretowanym przez szlachcica zbiegłym z folwarku chłopem, nie ma wątpliwości, że to przybysze z innego świata, wierzący w to, że możliwy jest inny porządek społeczny. Kościuszko planuje przekonać polską szlachtę, by pozwoliła chłopom walczyć w powstaniu – z wielu powodów nie będzie to łatwe. Niemal jak w klasycznym westernie Kosa ściga z listem gończym bezlitosny wąsaty rosyjski rotmistrz Dunin (Robert Więckiewicz) ze swoim wojskiem.

Równolegle poznajemy historię chłopa pańszczyźnianego – Ignaca (Bartosz Bielenia). Chłopak jest szlacheckim bękartem, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego (Andrzej Seweryn), który tuż przed śmiercią obiecuje, że uwzględni go w testamencie. Ojciec umiera, a do dworu wraca jego prawowity następca, syn Stanisław (Piotr Pacek), traktujący chłopów wyjątkowo okrutnie i bezwzględnie. Dręczenie Ignaca, także psychiczne, sprawia Stasiowi wyjątkową przyjemność. Nie przyjmuje do wiadomości, że ojciec zostawił testament. Zdeterminowany Ignac kradnie dokument, który traktuje jak przepustkę do wolności i szansę na lepsze jutro (choć nie potrafi sam odczytać, co tak naprawdę Duchnowski w testamencie zapisał) i ucieka. Stanisław wyrusza w pogoń za przyrodnim bratem, z którym zgodnie z prawem może zrobić wszystko – jest przecież jego własnością.

Drogi wszystkich postaci skrzyżują się w dworku pułkownikowej (Agnieszka Grochowska). Wypełniająca blisko połowę filmu mistrzowsko wyreżyserowana scena nieprawdopodobnego qui pro quo ma szanse przejść do historii polskiego kina.

Kos, reż. Paweł Maślona

Paweł Maślona jest reżyserem i scenarzystą. Ukończył politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach. Doświadczenie filmowe zdobywał na planie „Chrztu” Marcina Wrony, gdzie był asystentem reżysera. Został także współscenarzystą „Demona”. Po rozedrganym „Ataku paniki”, pełnometrażowym debiucie fabularnym, był już nominowany do Paszportu POLITYKI w 2017 r. Nagrodzony Złotymi Lwami w Gdyni „Kos” to obraz skłóconej, targanej nienawiścią XVIII-wiecznej Rzeczpospolitej, rozpadającej się po drugim rozbiorze. Rozpięty między biegunami Wajdowskiego wizjonerstwa i brutalnej ironii spod znaku Tarantino, opowiada o powracającym z Ameryki Tadeuszu Kościuszce próbującym wzniecić powstanie. Film Maślony nie jest patriotycznym eposem, tylko krzywym zwierciadłem dedykowanym entuzjastom lukrowanej wersji historii.

W styczniu tego roku Maślona został laureatem Paszportu „Polityki”. „Nagroda za zmysł ironii i odważne przełamywanie konwencji. Za gatunkową lekkość i wagę podjętej tematyki. Za ukazanie w filmie „Kos” Polski właściwie nieznanej z podręczników historii – ku przestrodze współczesnych” – uzasadniła swój wybór kapituła nagrody.

Kos
reż. Paweł Maślona
premiera: 26 stycznia 2024