CZŁONKOWIE
Aktor, scenarzysta, reżyser. Rocznik 1979. Absolwent Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej w Łodzi i Studia Prób w Szkole Wajdy. W 2010 zadebiutował niezależnym filmem fabularnym „Non sono pronto”, który został wyróżniony w Konkursie Kina Niezależnego na 35. FPFF w Gdyni. W 2021 roku premierę miał jego „oficjalny” pełnometrażowy debiut – „Biały Potok”.
Michał Grzybowski
Dał się poznać jako twórca inteligentnych, przewrotnych komedii. Jego pełnometrażowa fabuła „Biały potok” zachwyciła precyzyjnym scenariuszem, świetnie napisanymi dialogami i mistrzowskim poprowadzeniem aktorów. Grzybowski sam jest aktorem – doświadczenia zdobyte na scenie i przed kamerą umiejętnie wykorzystuje, pracując nad scenariuszami swoich filmów, ale też na planie, kiedy może wejść w swoją wymarzoną rolę – reżysera.
Urodził się w Kaliszu, z nieskrywaną dumą mówi o tym, że jest kaliszaninem. Jego ojciec (Maciej Grzybowski) jest aktorem, od wielu lat związanym ze sceną kaliskiego teatru im. Bogusławskiego. Michał Grzybowski początkowo wcale nie zamierzał iść w ślady ojca – gdy miał 15 lat postanowił, że będzie reżyserem. Po maturze zdawał do łódzkiej Szkoły Filmowej – na reżyserię go nie przyjęto, ale… dostał się na Wydział Aktorski. Choć wciąż ciągnęło go do reżyserowania, ukończył w Łodzi właśnie aktorstwo. Po studiach rozpoczął pracę w łódzkim Teatrze Nowym, a razem z przyjaciółmi stworzył grupę TRAN – Towarzystwo Ratowania Artystów Niezależnych. Grał w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, w Teatrze Nowym w Łodzi, w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu, a także w wielu serialach i filmach.
Nigdy jednak nie porzucił marzenia o reżyserowaniu. Pierwsze filmy kręcił za własne pieniądze. W 2010 roku w konkursie Filmów Niezależnych na FPFF w Gdyni premierę miała jego niezależna pełnometrażowa fabuła „Non sono pronto”. Film został wyróżniony za „pełną humoru obserwację rzeczywistości i ciepłe sportretowanie bohaterów”.
Główne postaci to młodzi aktorzy (w tych rolach m.in. Agnieszka Dulęba-Kasza, Marta Nieradkiewicz, Przemek Redkowski, Dominika Biernat), absolwent produkcji filmowej, który zakłada agencję aktorską oraz scenarzyści (zagrani przez scenarzystów „Non sono pronto” – Grzybowskiego i Bartosza Kowalczyka), którzy próbują napisać pierwszy filmowy scenariusz. Akcja rozgrywa się w Łodzi, a Grzybowski, czerpiąc garściami z doświadczeń własnych i swoich przyjaciół, nie boi się obnażać absurdów, które wypełniają codzienność absolwentów szkoły filmowej i ludzi, pracujących w „branży”.
Dwa lata później premierę miał kolejny film Grzybowskiego „Śmierć w teatrze” –krótkometrażowa tragikomiczna opowieść o aktorze teatralnym zakochanym bez wzajemności w koleżance z pracy i zmagającym się jednocześnie w czasie prób z „wizjami” i enigmatycznymi wskazówkami reżysera spektaklu…
„Hitler w Operze” – druga krótkometrażowa fabuła w reżyserii Grzybowskiego – także rozgrywa się w teatrze. Pomysł na ten film Grzybowski rozwijał w Studiu Prób w Szkole Wajdy, a wyreżyserował go w ramach programu „30 minut” Studia Munka. Główny bohater, Aaron, znany śpiewak operowy z Izraela, przyjeżdża na gościnne występy do prowincjonalnego polskiego teatru. W czasie próby śpiewak dostrzega w kulisach… Hitlera. Aaron oskarża gospodarzy o antysemityzm, chce zerwać współpracę, czuje się osobiście dotknięty i szykanowany.
Inspiracją do nakręcenia tego filmu, była sytuacja, która rzeczywiście wydarzyła się w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Tuż przed próbą do spektaklu „Alexanderplatz” izraelski tancerz Ofir Levie zobaczył za kulisami człowieka, który swoim wyglądem przypominał mu Adolfa Hitlera. Myślał, że Polacy robią sobie z niego żarty – w rzeczywistości był to pracownik techniczny teatru. Z tego powodu zrobiła się wielka awantura – mówił reżyser.
Grzybowski razem ze współscenarzystą Przemysławem Pilarskim zdecydowali się tej prawdziwej historii nadać komediową, momentami wręcz groteskową formę.
Główną rolę zagrał Redbad Klynstra. Stworzył postać pewnego siebie Żyda – gwiazdora, który po przyjeździe do Polski musi stawić czoło archaicznym wyobrażeniom polskiego zespołu teatralnego na temat Żydów, ale także własnym lękom i wybujałej wyobraźni. Grzybowski ponownie pokazuje realia pracy w prowincjonalnym teatrze (film kręcono w Kaliszu), wyolbrzymia absurdy, obnaża i wyśmiewa mocno zhierarchizowane relacje między pracownikami teatru. Narastający w teatrze konflikt z tematem antysemityzmu w tle, przedstawia w sposób przewrotny i błyskotliwy. Choć sięga po konwencję farsy ani na moment nie przekracza granicy dobrego smaku. Tym krótkim filmem Grzybowski pokazał, że w komediowej formie czuje się jako reżyser doskonale.
Potwierdził to jego komediowy pełnometrażowy „Biały Potok”. Dofinansowany przez PISF z programu „Mikrobudżety” i współprodukowany przez TVP film zdaje się być naturalną konsekwencją zamiłowania reżysera do błyskotliwej komedii.
Podobnie jak w przypadku wcześniejszych filmów Grzybowskiego także i tym razem scenariusz został zainspirowany prawdziwą historią. W rzeczywistości opowieść o dwóch mieszkających naprzeciwko siebie parach była bardziej dramatyczna niż zabawna – Grzybowski ze współautorem scenariusza Tomaszem Walesiakiem zrobili z niej pełnokrwistą komedię.
Dwa zaprzyjaźnione ze sobą małżeństwa mieszkają w domach naprzeciwko na ekskluzywnym osiedlu „Biały Potok”. To przedstawiciele polskiej klasy średniej – są po trzydziestce, mają synów w podobnym wieku, własne firmy, kredyty, jedna para planuje zagraniczne wakacje, druga spodziewa się kolejnego dziecka. Wiele już razem przeszli, wiele o sobie wiedzą, wciąż jednak potrafią siebie wzajemnie zaskakiwać. Po imprezie u Michała i Ewy (Marcin Dorociński i Julia Wyszyńska) poranek nie jest najłatwiejszy. Bartek (Dobromir Dymecki) od rana odbiera telefony od podwykonawców, którym jest winny pieniądze. Kiedy jego żona Kasia (Agnieszka Dulęba-Kasza) dowiaduje się, że mąż znów jest zadłużony, a za zbliżający się wakacyjny wyjazd zapłacił jej pieniędzmi odłożonymi na rozpoczęcie biznesu – wpada w szał. Padają słowa, po których nic już nie będzie takie samo. Odtąd akcja filmu przyspiesza, niczym potężna lawina. Chaos zdominuje nie tylko przyjacielskie relacje sąsiadów, ale także relacje między małżonkami. Napięcie narasta, mnożą się kłopotliwe sytuacje i nieporozumienia, zazdrość, podejrzliwość i nieufność partnerów sięgają zenitu. Spiętrzenie wydarzeń i niefortunnych, a niekiedy absurdalnych zbiegów okoliczności doprowadza do spektakularnego finału, który dla bohaterów będzie szansą na odbudowanie relacji.
Ten film to znakomicie nastrojona maszyna, która świetnie zadziałała. To świeży i oryginalny kandydat na prawdziwy przebój telewizyjny, rzecz zasługująca na sukces równy temu, który odniósł słynny międzynarodowy format „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” – relacjonował Paweł Gulda po pokazie w Gdyni.
Do włoskiego filmu w reżyserii Paolo Genovese w swoich recenzjach odnosiło się wielu krytyków, często także pojawiały się skojarzenia z „Rzezią” Polańskiego. Grzybowski od tych inspiracji się nie odżegnuje – otwarcie przyznaje, że Polański to – obok Allena i Kaufmana – jeden z jego mistrzów i ulubionych reżyserów.
Siłą „Białego potoku” jest nie tylko precyzyjnie skonstruowany scenariusz z bardzo dobrze napisanymi dialogami, ale także obsada. Choć Julia Wyszyńska dołączyła do ekipy w ostatniej chwili (zastąpiła inną aktorkę w momencie rozpoczęcia zdjęć), to kwartet pierwszoplanowych aktorów sprawia wrażenie idealnie zgranego i dopasowanego.
– Reżyser „Białego Potoku” sam jest aktorem, więc wiedział, jak nas poprowadzić. Na planie skupialiśmy się na odwzorowywaniu scen, odgrywaniu ich w swobodnym nastroju, ale Michał pozwalał też na propozycje i inwencję aktorów – mówił na antenie radiowej Czwórki Dobromir Dymecki.
Grzybowski na spotkaniach często mówi o tym, że aktorskie doświadczenie bardzo mu się w reżyserowaniu przydaje. Na spotkaniach z widzami nie raz wspominał o tym, jak ważna jest dobra i twórcza atmosfera na planie – wie z autopsji, że aktorzy dają z siebie więcej, jeśli na planie czują się dobrze. W przypadku „Białego Potoku” dobra energia, która towarzyszyła twórcom na planie wyraźnie przełożyła się na efekt końcowy. Recenzenci po pierwszych pokazach niemal jednogłośnie pisali o powiewie świeżości w polskim kinie, wielu dostrzegło w filmie Grzybowskiego trafną satyrę na polską klasę średnią. Na festiwalu debiutów w Koszalinie „Biały Potok” otrzymał Nagrodę Publiczności, a znakomitą rolę Marcina Dorocińskiego jurorzy docenili „za finezję” i przyznali Nagrodę za rolę męską.
Obecnie Michał Grzybowski pracuje m.in. nad komedią obyczajową „Sezony”. To historia miłosna, która dzieje się w teatrze podczas trzech różnych spektakli w ciągu kilku sezonów teatralnych.
2021 Biały Potok (film fabularny)
2020 Motyl (spektakl telewizyjny)
2014 Hitler w operze (krótkometrażowy film fabularny)
2012 Śmierć w teatrze (krótkometrażowy film fabularny)
2010 Non sono pronto (film fabularny)
2021 Biały potok
Koszaliński Festiwal Debiutów Filmowych „Młodzi i Film” – Nagroda Publiczności
2014 Hitler w operze
Festiwal Studencki „The Debut-7” – Nagroda dla najlepszego filmu krótkometrażowego
Ogólnopolskie Spotkania Filmowe „Kameralne Lato” w Radomiu – Nagroda Specjalna
Solanin Film Festiwal w Nowej Soli – Wyróżnienie w kategorii: Kino offowe fabuła
Lubuskie Lato Filmowe w Łagowie – Wyróżnienie w Konkursie Krótkich Filmów Fabularnych
2010 Non sono pronto
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni – Wyróżnienie w Konkursie Kina Niezależnego