AKTUALNOŚCI


„Orzeł” dzieli publiczność, Holland zbiera gromkie brawa

Zaczyna się akcja na planie gdyńskiego 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Pierwszy dzień nie pozostawia wątpliwości: poziomu rozpoczynającego się tygodnia z polskim kinem jest wysoki. 

12 września, w poniedziałek, w Gdyni rozpoczęło się święto kina. Już przed 9 rano uczestniczki i uczestnicy imprezy zajmowali miejsca na Dużej Scenie Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej, by rozpocząć FPFF  pokazem „Wese לa” Wojciecha Smarzowskiego. Uczestnicy pierwszego dnia festiwalu mogli jako pierwsi polscy widzowie zobaczyć brawurową „Apokawixę” Xawerego Żuławskiego i dopiero co nagrodzony w Wenecji, „Chleb i sól” Damiana Kocura.

Wese לe, reż. Wojciech Smarzowski

Z godziny na godzinę Plac Grunwaldzki wypełniał się coraz większą liczbą miłośników kina. W dniu inauguracyjnym organizatorzy przygotowali dla nich aż 60 projekcji, które odbywają się w  Teatrze Muzycznym, Centrum Filmowym oraz w salach kina Helios w Galerii Riviera. Podczas wieczornego, galowego otwarcia pokazano film „Orzeł. Ostatni Patrol”. Twórcy filmu sięgnęli po historię, która od kilkudziesięciu lat nie daje spokoju badaczom wojennych losów Polski. Do dziś bowiem nie wiadomo, co w pierwszych dniach czerwca 1940 roku stało się z okrętem ORP “Orzeł”. Supernowoczesna jak na tamte czasy jednostka i chluba Marynarki Wojennej RP podczas patrolowania wybrzeży Wielkiej Brytanii z niewyjaśnionych przyczyn zniknęła z radarów. Załogę uznano za zmarłą, a wraku okrętu – pomimo wielu podejmowanych prób – nie udało się nigdy zlokalizować.

Orzeł. Ostatni patrol | reż. Jacek Bławut

Film Jacka Bławuta, który wejdzie do kin  14 października, a w Gdyni walczy o nagrodę w Konkursie Głównym, komentatorzy festiwalowi ocenili dość chłodno. Jacek Szczerba w „Gazecie Wyborczej” pisał, że nie był to trafiony wybór filmu otwarcia. „Film Bławuta trochę mnie wymęczył. I z tego, co słyszałem po seansie z ust innych widzów, nie tylko mnie. – pisze recenzent „Gazety” – Jest nazbyt jednostajny w swej dotkliwości. Za mało w nim scen emocjonalnie wyrafinowanych, jak ta, w której oglądamy, co dzieje się z oficerami, którzy przez peryskop zobaczyli przyjęcie weselne na holenderskim brzegu”.

Wtóruje mu relacjonującą festiwal dla wp.pl Magdalena Drozdek: „Orzeł. Ostatni patrol to trudny do przyjęcia materiał, którego ani nie ogląda się z ciekawością, a już na pewno nie z przyjemnością. oglądając Orła można zadawać sobie takich kilka pytań: dlaczego ktoś wybrał ten film do Konkursu Głównego? Co tak właściwie chcieli osiągnąć twórcy? I jak to jest, że kino historyczne w naszym kraju po raz kolejny wypada tak źle?”

Z ich opinią nie zgadza się Tomasz Zacharczuk z Trójmiasto.pl, który w swojej relacji pisze: „Filmowy Orzeł wpłynął więc na bardzo zdradzieckie i niebezpieczne wody, ale wiele potencjalnych zagrożeń wymanewrował z mistrzowską precyzją. Klimat jest tutaj równie duszny i klaustrofobiczny, co w kultowym Das Boot Wolfganga Petersena, choć oczywiście do zestawiania obu tytułów należałoby jednak podchodzić bardzo ostrożnie”.

Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni | fot. Kacper Orzech

Przed seansem pokazano pierwsza odsłonę kroniki festiwalowej przygotowanej przez Roberta Zawadzkiego. Występująca w niej Agnieszka Holland zabrała głos w sprawie relacji kina i odwagi, potrzebnej do realizowania silnych dzieł. 

„Kinu brakuje odwagi. Bardzo trudno jest dzisiaj mówić o trudnych rzeczach, ponieważ bardzo trudno jest zdobyć na nie pieniądze. I to zarówno ze strony instytutów związanych z państwem – w wypadku Polski to jest dość oczywiste, bo żyjemy w świecie, gdzie cenzura powoli zaczyna przypominać cenzurę PRL-owską, a ze strony prywatnych nadawców czy dystrybutorów również. Oni boją się, że przy takiej polaryzacji społecznej, podejmując jakiś kontrowersyjny czy gorący temat, traci się przynajmniej połowę publiczności” – mówiła reżyserka. 

Zebrana w Teatrze Muzycznym publiczność nagrodziła wypowiedź Holland długimi oklaskami. 

— Kacper Orzech