AKTUALNOŚCI


Paweł Maślona laureatem Paszportu „Polityki”

Wczoraj odbyła się gala Paszportów„Polityki”. W kategorii film zwyciężył Paweł Maślona, reżyser filmu „Kos”, który wejdzie na nasze ekrany 26 stycznia. Wcześniej film doceniło jury Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni przyznając mu główną nagrodę imprezy – Złote Lwy.

„Nagroda za zmysł ironii i odważne przełamywanie konwencji. Za gatunkową lekkość i wagę podjętej tematyki. Za ukazanie w filmie „Kos” Polski właściwie nieznanej z podręczników historii – ku przestrodze współczesnych” – uzasadniła swój wybór kapituła nagrody.

Kos, reż. Paweł Maślona

Paweł Maślona jest reżyserem i scenarzystą. Ukończył politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach. Doświadczenie filmowe zdobywał na planie „Chrztu” Marcina Wrony, gdzie był asystentem reżysera. Został także współscenarzystą „Demona”. Po rozedrganym „Ataku paniki”, pełnometrażowym debiucie fabularnym, był już nominowany do Paszportu POLITYKI w 2017 r. Nagrodzony Złotymi Lwami w Gdyni „Kos” to obraz skłóconej, targanej nienawiścią XVIII-wiecznej Rzeczpospolitej, rozpadającej się po drugim rozbiorze. Rozpięty między biegunami Wajdowskiego wizjonerstwa i brutalnej ironii spod znaku Tarantino, opowiada o powracającym z Ameryki Tadeuszu Kościuszce próbującym wzniecić powstanie. Film Maślony nie jest patriotycznym eposem, tylko krzywym zwierciadłem dedykowanym entuzjastom lukrowanej wersji historii.

Kos, reż. Paweł Maślona

„Świetne kreacje aktorskie i znakomite dialogi zbliżają momentami ciężar Kosa do dramatów Szekspira albo klasycznych greckich tragedii. Przy czym waga tematu jest tu konsekwentnie kontrapunktowana akcentami komediowymi, a stylizowane na mowę z epoki dialogi brzmią dojmująco aktualnie. Nie sposób uciec od porównań brawurowego obrazu Maślony do klimatu znanego z filmów Tarantino, (przede wszystkim „Nienawistnej ósemki”). Jest brutalnie i strasznie, śmiesznie, mądrze i wzruszająco zarazem”. – pisała w relacji z FPFF w Gdyni Katarzyna Gliwińska.

Kos, reż. Paweł Maślona

– To będzie film o spuściźnie pańszczyzny, historia szeroko pojętej przemocy: fizycznej, psychicznej, systemowej, seksualnej. Połączy kilka gatunków: czarną komedię, dramat, kino zemsty łamane na western, ale to nie będzie stylizacja na western – tłumaczył reżyser w rozmowie na antenie Programu 1 Polskiego Radia.

Z tych zapowiedzi twórcy wywiązali się doskonale. Nie zobaczymy w „Kosie” insurekcji ani bitwy pod Racławicami, choć scen brutalnych, krwawych walk nie brakuje.

Jest wiosna 1794 roku, do Polski wraca generał Tadeusz „Kos” Kościuszko (Jacek Braciak). Towarzyszy mu czarnoskóry przyjaciel, były niewolnik Domingo (Jason Mitchell). Kiedy w pierwszej scenie wstawiają się za maltretowanym przez szlachcica zbiegłym z folwarku chłopem, nie ma wątpliwości, że to przybysze z innego świata, wierzący w to, że możliwy jest inny porządek społeczny. Kościuszko planuje przekonać polską szlachtę, by pozwoliła chłopom walczyć w powstaniu – z wielu powodów nie będzie to łatwe. Niemal jak w klasycznym westernie Kosa ściga z listem gończym bezlitosny wąsaty rosyjski rotmistrz Dunin (Robert Więckiewicz) ze swoim wojskiem.

KOS | reż. Paweł Maślona/ fot. Łukasz Bąk

Równolegle poznajemy historię chłopa pańszczyźnianego – Ignaca (Bartosz Bielenia). Chłopak jest szlacheckim bękartem, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego (Andrzej Seweryn), który tuż przed śmiercią obiecuje, że uwzględni go w testamencie. Ojciec umiera, a do dworu wraca jego prawowity następca, syn Stanisław (Piotr Pacek), traktujący chłopów wyjątkowo okrutnie i bezwzględnie. Dręczenie Ignaca, także psychiczne, sprawia Stasiowi wyjątkową przyjemność. Nie przyjmuje do wiadomości, że ojciec zostawił testament. Zdeterminowany Ignac kradnie dokument, który traktuje jak przepustkę do wolności i szansę na lepsze jutro (choć nie potrafi sam odczytać, co tak naprawdę Duchnowski w testamencie zapisał) i ucieka. Stanisław wyrusza w pogoń za przyrodnim bratem, z którym zgodnie z prawem może zrobić wszystko – jest przecież jego własnością.

Drogi wszystkich postaci skrzyżują się w dworku pułkownikowej (Agnieszka Grochowska). Wypełniająca blisko połowę filmu mistrzowsko wyreżyserowana scena nieprawdopodobnego qui pro quo ma szanse przejść do historii polskiego kina.

KOS | reż. Paweł Maślona/ fot. Łukasz Bąk

Maślona i Zieliński zdecydowali się skupić na osobistej perspektywie bohaterów i odkłamać dotychczasową wizję pańszczyzny. Prowadząc narrację w tarantinowskim, dynamicznym stylu twórcy rozprawiają się w „Kosie” z mitem Rzeczpospolitej szlacheckiej. Punktują bezlitośnie wszystkie niedorzeczności i słabości, które kryły się w przez lata w zmitologizowanym obrazie polskiego sarmaty („A może wy po prostu nie chcecie tych wojen wygrywać?” pyta retorycznie szlachtę generał Kościuszko).  I wyciągają na plan pierwszy inny, lekko przykurzony mit: Kościuszki, który przyjechał do Polski z konkretnym planem działania, planem walki o wolność, równość i sprawiedliwość.

Generał Kościuszko w interpretacji Braciaka od pierwszego wejrzenia wzbudza zaufanie. Emanuje spokojem i błyskotliwością, zaraża idealizmem. Potrafi uważnie słuchać tych, których dotąd nikt nie obdarzał uwagą. To postać żywa, bliska, wreszcie zdjęta z pomnika.

Nominowani w kategorii Film byli także Nina Lewandowska i Kamila Tarabura za serial „Absolutni debiutanci” oraz DK Welchman, reżyserka „Chłopów” największego sukcesu frekwencyjnego polskiego kina od czasów pandemii.